Rafał Kurmański

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum klasy 1a Strona Główna -> Sport
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Czw 18:22, 01 Lut 2007    Temat postu: Rafał Kurmański

DLACZEGO ODSZEDŁEŚ RAFALE?

"Śmierć zielonogórskiego żużlowca Rafała Kurmańskiego wstrząsnęła nie tylko sportowym środowiskiem. Wszyscy zadają sobie pytanie dlaczego. Oto rekonstrukcja wydarzeń, które doprowadziły do tragedii" - to wstęp felietonu napisanego przez zielonogórskiego dziennikarza Marka Staniszewskiego z 25 numeru "Tygodnika Żużlowego" (20.VI.2004).

OBJAZDOWE NIEME KINO

- Dwa lata temu Rafał powiedział mi, że jak umrze przede mną, chce, abym pamiętała, żeby puścić na jego pogrzebie piosenkę Perfectu, "Objazdowe nieme kino" - powiedziała dziewczyna Rafała, Monika. - Pytał, czy będę pamiętać, obiecałam, że tak. Rafał powiedział, że będzie widział wszystko z góry, czy nie zapomniałam. Słuchaliśmy często tej piosenki, mówił, że jest to piosenka o nim.

PRAWDZIWY ŻUŻLOWIEC

- Rafał był prawdziwym żużlowcem - wspomina kierownik zielonej drużyny, Andrzej Cichoński. - Tak jak powiedział kiedyś Tony Rickardsson, żużlowiec musi żużel żreć, trawić i nim srać. Rafał taki był. W piątek po treningu, późnym wieczorem siedziałem na stadionie i Rafał przyszedł do mnie. Długo rozmawialiśmy czy mamy starać się o utrzymanie się w lidze, o tym co będzie w przyszłym sezonie. Nie było sygnałów, że dzieje się coś tragicznego. W ostatnim czasie zaczęło mu iść, bo dobrze jeździł w Szwecji i Anglii. Wszystko zaczęło się układać.

KAŻDY GROSZ NA SPRZĘT

- W Szwecji i Anglii nawet po nieudanych startach podchodzą działacze, uśmiechają się, klepią po plecach i zapraszają na następne zawody - wyjaśnia Cezary Konarski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który często jeździł z Kurmańskim do Szwecji. - U nas jest inaczej, to trochę denerwowało Rafała. - Rafał każdy grosz zbierał na sprzęt, wcale mu się nie przelewało. Woda sodowa na pewno nie uderzyła mu do głowy, bo tych wielkich pieniędzy jeszcze nie widział.

TRYSKAŁ HUMOREM

- Odebrałem Go w piątek z lotniska, wracał z Anglii - mówi były kierownik zielonogórskiej druzyny i jeden ze sponsorów Kurmańskiego - Lucjan Gościak. - Rafał tryskał humorem, mówił że może startować nawet codziennie. Cieszył się z wyników. W Szwecji i Anglii odpoczywał, tam dopisywał mu humor. Jednak kiedy wjeżdżał do Zielonej Góry, mówił, że wszystkiego mu się odechciewa. Bał się włączyć radio, bał się wziąć do ręki gazety.

KUPIŁ SILNIK OD GRAVERSENA

- Był wesołym chłopakiem - wspomina zmarłego prezes ZKŻ-u, Robert Dowhan. - Rafał miał plany na przyszłość. Za parę dni miał być chrzestnym u swego brata. Miał wyjazdy do Szwecji, Anglii i Słowenii. Kupił silnik od jednego z najlepszych tunerów, Fleminga Graversena. Rafał przerwał jednak wszystko co było związane z nim i z klubem. Budowałem zespół na jego nazwisku, na jego pozycji. Rafał miał mi w tym pomagać. Niedawno rozmawialiśmy i cieszył się, że przeprowadził rozmowę z jednym z czołowych krajowych zawodników, który chce startować w Zielonej Górze. Rafał myślał o przyszłości, więc tym bardziej jest to dla nas zagadka, że doszło do tragedii. Wielkie zaskoczenie, zostaje smutek i żal.

SZUKALIŚMY GO WSZĘDZIE

- Zadzwonił kolega i powiedział, że znaleziono Rafała w hotelu - mówi Mariusz, który był kierowcą w teamie Kurmańskiego. - Szukaliśmy Go wszędzie. Byliśmy u jego dziewczyny, babci i mamy. Nigdzie Go nie było… - W sobotę rano Rafał wyszedł z domu i później już się nie widzieliśmy - wspomina jego dziewczyna Monika. - Kontaktowałam się z nim wieczorem w czasie Grand Prix. Mówił, że wróci do domu. Potem dzwoniłam do Niego, nie odbierał telefonu i nie przyjechał. W niedzielę, około godziny 14, przyszedł policjant i powiadomił mnie oraz mamę Rafała, że Rafał nie żyje.

SAMOBÓJSTWO

- Policja została poinformowana przez personel hotelu o godzinie 14 w niedzielę - wyjaśnia Donata Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze. - Rafał Kurmański prawdopodobnie nie żył od kilu godzin. Nic nie wskazuje na to, aby było tu działanie osób trzecich. Przyczyną śmierci było zadzierzgnięcie przez powieszenie.

STRONA INTERNETOWA

- W sobotę, będąc w klubie, rozmawiałem z Rafałem, bo prosił mnie o akredytowanie na mecz z Lesznem dwóch osób, które miały robić zdjęcia do powstającej strony internetowej [link widoczny dla zalogowanych] - mówi Robert Dowhan. - Zapytałem Rafała czy pojedzie ze mną na Grand Prix do Wrocławia, ale odpowiedział, że jest zajęty, bo musi przygotować sprzęt na niedzielny mecz. Stało się jednak inaczej. Zostałem poinformowany w niedzielę rano o zdarzeniu, które miało miejsce w nocy. Rafał został zatrzymany przez policję. Kierował samochodem pod wpływem alkoholu. Po tej informacji próbowałem się z nim kontaktować, wielokrotnie dzwoniłem na jego komórkę, która pozostawała głucha. Do południa nie mogliśmy Go nigdzie znaleźć. Około godziny 14 dostałem tragiczną wiadomość, że Rafał nie żyje. Zostałem poproszony o zidentyfikowanie czy jest to faktycznie Rafał. Jest to widok, którego nie życzę nikomu, widok, który chodzi za mną, który zostanie w mojej pamięci. Nie tak wyobrażałem sobie Rafała. To co zrobił nie mieści się w głowie. Wszystko się nam rozsypało.

DLACZEGO?

- Rafał był zawsze grzeczny, uczynny, ale nieufny - mówi Marzena Gierczyk, księgowa w ZKŻ-cie. - Rafał szukał sam swojej drogi. Znalazł szczęście w speedwayu. W piątek, gdy rozmawialiśmy cieszył się, że wszystko się układa. Dlaczego? To było nie do uwierzenia, dlatego to do mnie nie docierało. Chyba nigdy nie znajdziemy na to odpowiedzi.

NIE CHODZIŁO O PRAWO JAZDY

- Był zmęczony otoczką - powiedział Lucjan Gościak. - Sobotnia przygoda nocna przelała czarę goryczy. Nie chodziło o prawo jazdy, bał się następnej nagonki i to Go chyba pchnęło do samobójstwa. Dowiedziałem się, jak wyglądało zatrzymanie przez policję. Wóz policyjny był nieoznakowany, Rafał został wyciągnięty ze swojego samochodu, rzucony na maskę, broń przystawiona do głowy, aroganckie okrzyki. Rafał był zszokowany, przestraszony. Wiem to od osób, które z nim były. W Rafale nie było żadnej zarozumiałości, ale był czuły na sprawy, jak będą odbierane takie negatywne opinie o Nim. To przeżywał bardzo.

BAŁ SIĘ PRASY

- O godzinie 23.50 policjanci do rutynowej kontroli zatrzymali samochód - mówi Donata Wojnicz. - Okazało się, że właścicielem i kierowcą był Rafał Kurmański. Po sprawdzeniu trzeźwości okazało się, że alkomat wykazał, że Rafał był pod wpływem alkoholu, 0,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W takiej sytuacji zatrzymuje się prawo jazdy i pojazd. Podczas dokonywania kontroli Rafał rozmawiał z policjantami i obawiał się, że po tym zdarzeniu zostanie zawieszony przez klub. Mówił, że boi się prasy. Powiedział, że ostatnia nagonka i to zdarzenie doprowadzi do tego, że prasa Go zniszczy. Prosił policjantów, aby nie informowali prasy o zajściu. Natomiast nic nie wiem na temat agresywnego zachowania policjantów wobec Kurmańskiego. Po zatrzymaniu prawa jazdy, Kurmański zadzwonił po kolegów, aby zabezpieczyli pojazd.

MIAŁ JECHAĆ DO DOMU

- Po zajściu z policją rozstaliśmy się i Rafał powiedział, że wsiada do taksówki i jedzie do domu - wspomina jego kierowca Mariusz. - pojechał gdzie indziej… Rafał miał problemy już od dzieciństwa. Coś siedziało mu w głowie. Nikt o tym nie wiedział, bo Rafał nie chciał dać sobie pomóc. Nie ufał ludziom. Był samotnikiem. Myśleliśmy jednak, że wszystko jest w porządku, bo dobrze ostatnio jechał w trzech ligach.

NIEPOKORNY

- Był fajnym, młodym człowiekiem - wspomina zmarłego dyrektor ZKŻ-u, Andrzej Pilimon. - Wszyscy Go mało znaliśmy. Mimo iż był dorosły, miał 22 lata, tak naprawdę w duszy był jeszcze dzieckiem. Był popularny, wiele osób zazdrościło mu tej popularności. Był niepokorny, bo prawdziwy mistrz musi być niepokorny. Rafał taki był i prawdopodobnie nie wytrzymał ciśnienia.

ZADYMA W PUBIE

Jedynym problemem była sprawa w pubie, gdzie został oskarżony o pobicie barmana - mówi Robert Dowhan. - Rafał bardzo prosił, żeby te sprawę wyciszyć w mediach, bo mu to przeszkadzało. Zaocznie został osądzony, a tak naprawdę On nie zawinił, tylko inni. - Nie otrzymaliśmy żadnego oficjalnego zawiadomienia o pobiciu barmana - wyjaśnia Donata Wojnicz. - Prokuratura poleciła wszczęcie postępowania wyjaśniającego po publikacjach prasowych. 24 kwietnia, o godzinie 23.30, była wezwana policja do pubu. Na miejscu nie było już żadnego z gości. Policjanci rozmawiali z barmanem, który powiedział, że został pobity przez kibiców z Bydgoszczy. Barman stwierdził, że był w tym czasie w pubie także Rafał Kurmański. Na pytanie policjantów czy Kurmański Bral udział w bójce, wówczas barman zaprzeczył i powiedział, że Kurmański jedynie przyglądał się. Policjanci chcieli wezwać karetkę pogotowia, ale barman stwierdził, że czuje się dobrze i że obrażenia nie są poważne.

NIE WYTRZYMAŁ PSYCHICZNIE

- W niedzielę przed meczem z Unią Leszno z każdego z nas zeszło powietrze - wspomina Piotr Świst. - Nie wierzyliśmy w to co się stało. Rafał miał swoje problemy, ale takie jest życie. Każdemu może się coś przydarzyć. Ja też miałem sytuacje, że dałem sobie z kimś po mordzie, ale jakoś to wszystko przechodziło. Rafał wbił sobie na pewno do głowy, że znowu zacznie się pisanie i gadanie. Nie wytrzymał psychicznie i stało się.
- Przyczyn jest wiele - puentuje Robert Dowhan. - Rafał zabrał te tajemnice ze sobą. Nikt nie spodziewał się najgorszego. Gryzę się w środku, ale nic już nie mogę zrobić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Pią 21:07, 02 Lut 2007    Temat postu:

Rafał był napewno najwiekszym talentem jaki pojawił sie w zielonogórskiej szkółce. Jego pierszym trenerem był obecny trener Falubazu Jan Grabowski. Znawcy żużla mówili o nim, że w Polsce urodził sie kolejny wielki żużlowy talent. W Zielonej Górze wszyscy uwarzali, że jazda w Grand-Prix jest tylko kwestją czasu dla "Kurmanka". Rafał mimo tego, że miał zaledwie 22 lata świetnie sobie radził z dużo starszymi i bardziej doświadczonymi rywalami. Do końca wieku juniora, czyli do ukończenia 21 lat Rafał był liderem drużymy i spokojnie przywoził w każdym meczu około 10 punktów. Ostatni sezon w tej bardzo krótkiej karierze nie był już tak udany. Rafał dobre występy przeplatał słabymi, ale mimo to wszyscy nadal podkreślali, że jest to jeden z wiekszych na świecie talentów. Niestety dnia 30.maja.2004roku Rafał popełnił samobujstwo w zielonogórskim hotelu Qubus. Do dziś niewiemy dlaczego Rafał zdecydował sie na tak desperacki krok.
Myśle, że niema co obwiniać zawodnika jak to wiele osób mowi, ale oni poprostu sie nieznaja na żużlu posłuchają w radiu i oni chcą sie potem wypowiadać jest to przykre, że takie osoby zabierają wogóle głos. Myślę, że powodem była presja na wynik popatrzmy tylko na to w lidze szwedzkiej (najlepsza liga na świecie) niema wogóle presij na wynik. Jak zawodnik objedzie dobre zawody lub słabe zawody nikt napewno nie będzie miał do niego pretensij. Niestety w Polsce jest całkiem inaczej. Jest ogromna presja na wynik. Robi się wszystko żeby wygrać zdarza się, że kluby grają nie fer i myślę, że to był powód. Potwierdzeniem tego może być to, że w ostatnich trzech latach samobujstwo popełniło trzech żużlowcó z Polski :
-Robert Dados w czasie kiedy popełnił samobujstwo był zawodnikiem Atlasu Wrocław,
-Rafał Kurmański zawodnik ZKŻ'u Zielona Góra,
-Łukasz Romanek Zawodnik RKM'u Rybnik...
Trzeba działać żeby taka sytuacja sie już wiecej nie powtórzyła...Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Pią 22:05, 02 Lut 2007    Temat postu:

SEZON 1999

W zielonogórskim żużlu od kilku lat wyczekuje się następcy Andrzeja Huszczy. Kres poszukiwań następuje 11 maja, gdy na toruńskim torze licencję uzyskuje Rafał Kurmański. Kilka dni później debiutuje w Rawiczu, w czwórmeczu szkoleniowym w Rawiczu, zdobywając 5 pkt.

W lidze debiutuje przeciwko Włókniarzowi Częstochowa. Co prawda zdobywa punkt z obowiązku (Andrzej Szymański dotyka taśmy), ale już w tym momencie zadziwia płynną jazdą. Kolejną szansę otrzymuje w meczu wyjazdowym w Łodzi, ponownie jako zawodnik rezerwowy.
„Najgorsze jest wyczekiwanie. Nie wiesz, kiedy nadejdzie moment startu.” – opowiada Kurmański. Na torze pojawia się raz przyjeżdżając trzeci na metę. Prawdziwą furorę zielonogórski młokos robi w Rzeszowie.

Trzeci mecz ligowy w jego wykonaniu, a już w każdym z trzech startów po brawurowych atakach mija rywali. Po tym meczu mówi się, że Kurmanek ma nieprzeciętny talent. Najpierw pierwszy wywiad w życiu dla telewizji, parę dni później dla „Gazety Wyborczej”.
„Od małego fascynuje mnie żużel. A na mecze zawsze zabierał mnie dziadek.” – wspomina.

Kolejne zawody młodzieżowe kończy najczęściej z kilkupunktowym dorobkiem, a w lidze też radzi sobie coraz pewniej. W Lublinie dorzuca dla drużyny razem z bonusami 8 punktów, a ZKŻ Polmos wygrywa 33 : 57. Dopiero w 29 występie kończy spotkanie bez zdobyczy punktowych, bo upada i jest niezdolny do dalszej jazdy (mecz ligowy z Wandą Kraków).

Zielonogórska drużyna po barażach z Apatorem Toruń traci ostatecznie szansę na awans do ekstraligi. Debiutant Kurmański w swoim pierwszym sezonie uzyskuje średnią biegowa 1,273 w ośmiu meczach, a w sumie wystartował w 37 imprezach.

SEZON 2000
Zielonogórska drużyna drugi z rzędu sezon musi walczyć na zapleczu ekstraligi, a przecież nie tego oczekują kibice w mieście. Na zawodnikach spoczywa duża odpowiedzialność, bowiem w przypadku braku awansu realna staje się groźba odejścia sponsorów. I choć dla Kurmańskiego będzie to pierwszy w pełni sezon, to nadzieje pokładane w nim są duże. Już w dwóch przedsezonowych zawodach potwierdza niemałe umiejętności , a w inauguracyjnym spotkaniu ligowym zdobywa ważne 4 punkt, przyczyniając się do skromnego zwycięstwa zespołu.

Obawy i niepokoje znów się pojawiają, gdy ZKŻ Polmos wpierw przegrywa w Rybniku, a zaraz potem na własnym torze z Rzeszowem.

Kurmański wciąż bierze lekcje żużla, dlatego nie za każdym razem jest jeszcze w stanie zdobywać punkty. Największy mankament zielonogórskiego młodzieżowca to wyjście spod taśm startowej, gdzie już na początku traci sporo dystansu do przeciwników. Za to imponuje zadziornością i spokojnie przygotowanymi atakami, nieraz mijając rywala na ostatnim okrążeniu.

Zielonogórzanie nie mogą zaliczyć pierwszej rundy rozgrywek do udanych. Ale im bliżej ostatecznych rozstrzygnięć, tym falubazowcy są skuteczniejsi. Podobne proporcje są w przypadku Kurmańskiego , który wraz z kolejnymi meczami staje się ważnym ogniwem drużyny, jak choćby w wygranym dwoma punktami meczu w Ostrowie (gdzie uzyskuje 7 pkt.) czy w Rzeszowie (gdzie zdobywa 9 pkt.).

Natomiast w turniejach szkoleniowych Kurmanka już coraz trudniej pokonać. Jest bezkonkurencyjny w półfinale Srebrnego Kasku na rybnickim torze, a w decydującej konfrontacji zajmuje szóste miejsce. Pod koniec września znów może się cieszyć z wizyty na Górnym Śląsku. Wraz z Krzysztofem Stojanowskim, Dawidem Kujawą, Sebastianem Smoterem i Maciejem Borneckim zdobywają brązowe medale w finale MDMP. Uwieńczeniem udanego sezonu jest awans ZKŻ Polmos do ekstraligi.

Kurmański nie może się nudzić, bo w ciągu całego sezonu odjeżdża 53 imprezy, a w lidze notuje średnią na bieg 1,5.

SEZON 2001
Ekstraligowy debiut Kurmanka i to przeciwko bydgoskiej Polonii – drużynie, której lideruje jego idol Tomasz Gollob. Prosi o wspólne zdjęci na pamiątkę , choć zaraz będą rywalami. Ostatecznie to Rafał ze swoja drużyną jest zwycięski tego dnia.
Cel beniaminka to utrzymać się w lidze. Na ten sezon funkcję trenera obejmuje Aleksander Janas, którego metody pracy chwalą zwłaszcza najmłodsi w zespole. Kurmański jest najbardziej zapracowanym żużlowcem Polmosu, bo służy jako tajna broń Janasowi. Konsekwentnie jest wystawiany w każdym kolejnym meczu na pozycji rezerwowego, mając za zadanie łatać dziury w zespole. Ze swego zadania wywiązuje się dobrze.

„Kiedyś żużel był zabawą. Teraz, jak zdobyłem w kilku meczach punkty i kibice się do tego przyzwyczaili , nie mogę ich zawieść.” – mówi.

Przez wielu sympatyków czarnego sportu w kraju zostaje okrzyknięty rewelacją. W sierpniu po raz pierwszy zamienia Jawę na GM w meczu z Atlasem. W Bydgoszczy dwukrotnie pokonuje swojego idola, Golloba. Na każdym stadionie jest nagradzany brawami za finezyjna jazdę, a w Zielonej Górze jest bohaterem wielu spotkań. W wieku 19 lat wyrasta na krajowego lidera (średnia biegowa 1,743), bo tylko Billy Hamill jest lepszy.
Ale gdy Kurmanek szaleje w lidze, w zawodach indywidualnych zupełnie mu nie idzie. Najpierw odpada z rywalizacji o IMŚ ( na torze w Peterborough doznaje kontuzji), następnie w trakcie finału Srebrnego Kasku boryka się z problemami sprzętowymi i sklasyfikowany jest na czwartej pozycji. Także finału MIMP nie może zaliczyć do udanych. Te straty po części powetowane są w krajowym championacie dla juniorów w jeździe parami, gdzie wraz z Grzegorzem Kujawą wygrywa.

Dopiero pod koniec sezonu udaje mu się zdobyć medal. Zostaje wicemistrzem Europy do lat 19.
Ale całoroczny wysiłek Kurmanka, jak i zespołu zostaje zaprzepaszczony w dwóch meczach z Unią Leszno. Niespodziewane porażki sprawiają , że zielonogórzanie ponownie żegnają się z ekstraligą. Zimą kibice spekulują, ze klub nie utrzyma zdolnego wychowanka, podobnie jak to było z Grzegorzem Walaskiem i Piotrem Protasiewiczem. Drużyna spadła o ligę niżej, a to zazwyczaj jest niekorzystnym czynnikiem w rozwijaniu talentu. Zwłaszcza, że na taka okazję wyczekuje wrocławski klub.
Ale Rafał powtarza aż do znudzenia: „Tu jest mój dom i to dla tej drużyny chcę dobywać punkty.”

SEZON 2002
W Zielonej Górze nie myśli się o niczym innym, jak tylko o rocznej banicji. Drużyna znów pod wodzą Zbigniewa Jądera kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Kurmańskiemu nie idzie już tak dobrze, udane występy przeplata ze słabymi, brakuje stabilizacji formy, oraz lepiej spasowanego sprzętu.

„Po prostu nie jadą tak jak bym tego oczekiwał. Boję się, ze nadal będę z nimi borykał” - wyjaśnia.

Jest ciężko, bo właśnie doświadcza nowej roli. Od początku sezonu nie jest już amatorem, z klubem podpisał kontrakt zawodowy. Pół sezonu zajmuje Rafałowi, aby dojść do wysokiej formy. A oznaką tego jest brązowy medal w MMPPK, gdzie Kurmanek z 21 pkt. drużyny uzyskuje 17 pkt. Duża w tym zasługa tez Wojciecha Dalewskiego z Bolla, który już od poprzedniego sezonu otacza opieka młodzieżowca ZKŻ.

W lidze zielonogórzanie rywalizują ze Startem Gniezno pierwsze miejsce. Bezpośrednie pojedynki obu drużyn mają zadecydować o awansie.

W międzyczasie Kurmański uzyskuje upragniony awans do finału IMŚJ, w finale MIMP sklasyfikowany jest na 13 miejscu, ale w konfrontacji seniorów jest już trzeci.. Rybnicki tor znów jest szczęśliwy dla Rafała, tym razem zwycięża turniej o Złota Lampkę Górniczą. Niewiele brakowało, aby w walce o Srebrny Kask było podobnie. Batalie przegrał tylko z Krzysztofem Kasprzakiem.

„Zdaję sobie sprawę, że nadzieje zielonogórskich kibiców są mocno rozbudzone. Postaram się ich nie zawieść. Do Slan jadę z zamiarem walki o zwycięstwo!” – zapowiada Rafał tuz przed finałem IMŚJ.

„Za bardzo chciał i psychicznie nie wytrzymał” – powiedzą później naoczni obserwatorzy. Ostatecznie Kurmański zajmuje 6 miejsce.

Ostatnią kolejkę rozgrywek ligowych przychodzi zielonogórzanom, stoczyć w Gnieźnie. Myśląc o ekstralidze, muszą zwyciężyć tamtejszy Start. Ten sam cel przyświeca gospodarzom i to oni na półmetku zawodów przeważają. Falubaz zaczyna się przebudzać aż w 14 biegu nadchodzi potwierdzenie awansu. Kurmański fenomenalnym atakiem po orbicie wprawia wręcz w osłupienie prowadzący dotąd duet gnieźnian.

Udany sezon, w którym uzyskał średnią biegowa 2,25 przypieczętowywuje triumfem w ostrowskim turnieju o Łańcuch Herbowy.

SEZON 2003
Ostatni sezon startów w gronie juniorów, a niedosyt w laurach wciąż spory. A w mieście wzrasta wariacja na punkcie żużla i miejscowej drużyny. Żużlowcy wyjeżdżają na obóz do Harrachova. Jeden ze zjazdów na nartach kończy się dla Rafała złamaniem obojczyka. Przygotowania do sezonu zostają zakłócone, ale już po pierwszych meczach widać, ze Kurmanek jest w życiowej formie.

„O jego technice jazdy można mówić w samych superlatywach, jedynym mankamentem są starty. Na polską i szwedzką ligę, gdzie startować będzie w barwach Valsarny Hagfors, przygotował trzy silniki GM” – piszą o nim gazety. ZKŻ quick-mix wygrywa u siebie, ale zupełnie nie radzi sobie na meczach wyjazdowych. Kibice pocieszenie znajdują w postawie Kurmańskiego, który w Częstochowie jeździ jak natchniony, a następnego dnia otrzymuje dziką kartę Grand Prix.

„Ktoś gdzieś tam szeptał mi, ze tak może być. Ale nie brałem tego do serca, wydawało mi się to nierealne” – nie ukrywa zaskoczenia.
Gdy dociera do Chorzowa jest przerażony. Niewiele rozmawia nawet ze swoim teamem. Wygrywa jeden z biegów, zewsząd dostaje dobre recenzje.
„Przecież odpadłem” – długo nie może się nadziwić, za co go tak chwalą.
„Był roztrzęsiony. Dopiero na drugi dzień przed meczem w Gdańsku nerwy puściły” – wspomni z czasem Mario.

Kurmański coraz częściej żyje na walizkach, podróżując między szwedzką i polską liga a szeregiem turniejów indywidualnych i młodzieżowych. Przez cały sezon zachwyca widowiskową i skuteczną jazdą. Ale znowu nie może odnaleźć się w turniejach indywidualnych. Nieszczęsne okazują się bóle korzonków, eliminujące go z walki o IMP, SK i MIMP. Ostatnia szansa w finale IMŚJ w szwedzkiej Kumli. Chce powalczyć o jeden z medali, wzbrania się przed rolą jednego z faworytów, zasłaniając się nieco słabszymi występami w ostatnich dniach. Ale problemy zdrowotne pojawiają się na miejscu. Gdy zjeżdża z toru, jest blady, cały się trzęsie, choć pogoda słoneczna. Rozważa wycofanie się z finału, ostatecznie zajmuje siódme miejsce.
„Przy tym stanie zdrowia to duży wyczyn zrobić taki wynik” – z podziwem wyraża się Robert Dowhan.

W lidze ZKŻ quick-mix jest piąty. Kurmanek uzyskuje średnią biegowa 2,12. Natomiast w Szwecji 1,52.

Koniec sezonu wieńczy finał MDMP na własnym torze. W trzecim swoim występie w niegroźnie wyglądającym wypadku doznaje urazu kręgów szyjnych. Leczenie i rehabilitacja trwają kilka tygodni.

SEZON 2004
Lekarze ujawniają, ze konsekwencje upadku mogły być tragiczne. Kontuzja zniechęca Rafała do żużla.
Swojej dziewczynie zwierza się ze swych obaw, że następnym razem może już nie mieć szczęścia. Kilka miesięcy później Monika wyjawi: „Doszedł do wniosku, że jak zrezygnuje, to ludzie nie dadzą mu spokoju, że nie może zawieść swoich wiernych fanów, że musiałby zmienić swoje życie o 180 stopni, ale najtrudniej byłoby mu rozstać się ze swoimi motorkami i ze nigdy nie będzie już cieszył się z wygranej. Kochał żużel, bo to było całe jego życie i dlatego z nim nie mógł zerwać, ale to była trudna decyzja.”

W klubie zmienia się zarząd, a trenerem nadal pozostaje Jąder, który nie bardzo może znaleźć wspólny język z młodszymi zawodnikami. Celem jest awans do pierwszej czwórki. Ambicje kibiców nie pomniejszają się nawet w przypadku kontuzji Rafała Okoniewskiego, który pauzować musi pół sezonu. Dla Kurmańskiego tegoroczny sezon jest pierwszym w roli seniora, a to zawsze wiąże się na początku z aklimatyzacją. Na inaugurację w Toruniu zielonogórzanie przegrywają dopiero w końcówce, a Rafał wywiązuje się z zadania lidera. Za to parę dni później zupełnie nie radzi sobie w krajowych eliminacjach do IMŚ. W meczach ligowych przeciwko RKM Rybnik i Atlas Wrocław znowu należy do najlepszych zawodników w swojej drużynie, choć widać, ze sprzęt jeszcze „nie idzie”. Wyjazd do Bydgoszczy ma być szansą na punkty wyjazdowe, ale występ kończy się fatalnie: quick-mix przegrywa 29:61, a Kurmanek zdobywa zaledwie dwa punkty.

„Żużel to sport trudny do zrozumienia. Motory nic nie reagowały, po prostu „nie czułem bluesa” – tłumaczy.

A w Zielonej Górze coraz bardziej nerwowa atmosfera, drużyna rozczarowywuje, większość zawodników bez formy, łącznie z mistrzem świata Nickim Pedersenem. Brzemię wydźwignięcia drużyny z dołka spada na Kurmańskiego. Ale Rafał wciąż nie może uporać się ze swoimi problemami sprzętowymi. Dopiero w dniu meczu z Unią po porannej wizycie u Otto Weissa, udaje się znaleźć usterkę. W Lesznie znów widzimy Kurmanka radującego się jazdą i punktującego w swoim stylu. Wydaje się, ze to zapowiedź końca problemów. Tym bardziej ze od niedawna staruje w lidze angielskiej w Swindon Robins. Główna w tym zasługa Tomasza Staszewskiego, który wynegocjował bardzo korzystny kontrakt. 12 maja pierwszy mecz w Poole przeciwko Piratom. W trzech biegach zdobywa punkt, a drużyna znacząco przegrywa. Rafał jest rozczarowany i zarazem zdziwiony, bo zostaje wyróżniony pucharkiem i kopertą z funtami za najbardziej widowiskowa jazdę. Drugi pucharek przypadł Leigh Adamsowi za największą ilość punktów.

„Na początku każdy łamie tu zęby” – słyszy od Anglików. W pamięć zapada geometria łuków. Jeszcze dobrze nie złożył motocykla a banda już jest przy nim.
„Po prostu ta banda do mnie jechała, a nie ja do niej” – zwierzy się po powrocie Gościakowi.
Następnego dnia w rewanżu Swindon jest już zwycięski, a Rafał dorzuca do dorobku 5 pkt. Z niedowierzaniem obserwuje, jak kapitan drużyny Adams otacza go wręcz braterska opieką. Użycza ramy, a nawet swój motocykl, podpowiada, czy pociesza po słabszym występie.
Pomocą służy również Grzegorz Walasek, goszcząc Kurmanka w swoim mieszkaniu oraz przydzielając do pomocy swojego mechanika z busem.

28 maja mecz sparingowy z Atlasem ma przełamać także niemoc quick-mixu.
Rafał dwukrotnie wyjeżdża na tor, zdobywając 4 punkty, ostatnie w swojej karierze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Pią 22:12, 02 Lut 2007    Temat postu:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Pią 22:18, 02 Lut 2007    Temat postu:

[/img]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Pią 22:41, 02 Lut 2007    Temat postu:

ON ZARAZ WRÓCI

- Przed każdym meczem byłam roztrzęsiona. Nerwy, papieros... Żeby tylko nic ci się nie stało, żebyś szczęśliwie dojechał - wspomina Rafała Kurmańskiego jego mama Dorota.

Miał prawie 10 lat, gdy kupiliśmy mu BMX-a. Modny rower. Szalał na nim z kolegami. Próbował podnosić kierownicę, jeździć na jednym kole. Potem dostał górala. Na tylnym kole przejeżdżał nawet 50 metrów.
Na stadion żużlowy po raz pierwszy poszedł z dziadkiem. Miał też kolegę, który fascynował się żużlem. Nazywał się Mariusz Dudek. To on zaczął namawiać Rafała na szkółkę żużlową.
A Rafał nudził mnie: mamo proszę...
Mówiłam: - Dziecko, to takie niebezpieczne.
Martwiłam się. On taki mały, jak wsiądzie na motor? Ale prosił... Miał wtedy 12,5 roku. Na jazdę zapisali się z Mariuszem. Lekcje, obiad i pędem na stadion przy Wrocławskiej - tak przez cztery i pół roku wyglądał ich dzień powszedni w szkółce.
Dariusz, ojczym, kupił Rafałowi używaną motorynkę. Malutka, wywrotna, a jak na niej śmigał na tylnym kole!
W szkółce trener Jan Grabowski chwalił, że Rafał jest pojętny. Bo syn szybko zaczął płynnie wchodzić na torze żużlowym w łuk. Licencję żużlowca zrobił w wieku 17 lat, w Toruniu. Egzamin zdawał razem z Bartkiem Lisiewiczem. Trener przestrzegał ich: tylko nie szarżować na torze!

Potem były pierwsze sukcesy w lidze młodzieżowej. I pierwsi sponsorzy. Rafał miał ich reklamy na motorze.
Już wtedy ludzie zaczepiali mnie. Wielu sąsiadów z naszego wieżowca zaczęło chodzić na żużel dla Rafała. Na jego treningi. Kiwali głowami, że będzie z niego żużlowiec. Mówili, że wspomnę ich słowa. A ja się martwiłam.
Rowery, motory i stadion - to było całe życie Rafała. Pewnie dlatego wybrał zawód mechanika pojazdów samochodowych. Niedawno zainteresował się karate. Zdobył biały pas.

Dziecko, uważaj na siebie

Podczas jednego z pierwszych meczów na łuku został wypchnięty na bandę. Upadł na tor. Pękł mu nadgarstek. Dziecko, uważaj na siebie, mówiłam. Tyle przecież jest wypadków. Ale wiedziałam, że przecież to ja podpisałam zgodę na to, żeby kształcił się na żużlowca.
W Harrachowie złamał obojczyk. Nic się nie stało, stwierdził. Przejmowałam się.
I przyszedł wrzesień ub.r. - Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski. Siedzimy z rodziną na stadionie, jak zwykle koło wieżyczki. Jest dziewczyna Rafała.
Tak ładnie wystartował...
Było ciasno na łuku. I nagle karambol. Wpadły na siebie dwa motocykle. Spiker mówi, że na torze leży Rafał Kurmański. Zdrętwiałam. Potem rzuciłam wszystko i odpychając ludzi biegłam do niego. Zatrzymał mnie ochroniarz. Kibice wrzasnęli: to matka Kurmańskiego! Puścił mnie. Rafał patrzył mi w oczy.
- Wszystko w porządku. Idź - zwrócił się do mnie.
Potem był szpital i czekanie na wyniki. Mijały godziny. Ze stadionu przyszli kibice, żużlowcy, trenerzy. Lekarz pokazał mi zdjęcie kręgosłupa. I dodał, że Rafał ma czucie w rękach i nogach. Wzięłam głęboki oddech - to znaczy, że nie jest sparaliżowany. A mógł przecież skończyć na wózku inwalidzkim.
Do września często przychodziłam na żużel. Przestałam po wypadku. Tym, co mówią, że zwykle bywałam tam po alkoholu, odpowiadam: nie. Choć zdarzało mi się na trybunach wypić piwo. Na stadionie są stoiska, gdzie można je kupić.
Bolą mnie też plotki o Rafale. I ta, że rzekomo pobił człowieka w knajpie.
On mówił: - Nie wspominajcie mi o tym. Ja tego nie zrobiłem, ktoś chce mnie wrobić.
Gdy dowiedział się, że cofnęli mu tzw. dziką kartę, czyli możliwość udziału w Grand Prix Europy we Wrocławiu, powiedział, żeby go jeszcze bardziej nie dołować. W ten sam dzień, w którym odbyły się zawody, wieczorem policja zabrała mu prawo jazdy. Bo jechał po piwach. W niedzielę już nie żył.

Dzwonił w Dzień Matki

Pamiętam jeszcze, że po tym wypadku z ubiegłego roku, tym z kontuzją kręgosłupa, rozmawiałam z Rafałem. Niech zastanowi się nad żużlem. Ale znów przyszła myśl, że ja kiedyś na to się zgodziłam. A on mówił, że jak jedzie, nie zastanawia się, co może się stać.
Na motor wsiadł już w marcu, po rehabilitacji. Jeszcze raz go pytam: - Nie masz stracha?
- Każdy ma - odpowiedział. Wciąż odczuwał ból kręgosłupa, zwłaszcza jak jechał motorem. W domu też chwytał się za kark i kręcił głową.
Jak zaczynał się kolejny mecz, ja już się trzęsłam. Papieros, nerwy, żeby tylko ten turniej szczęśliwie się skończył. Bardzo przeżywałam.
Od marca szło mu na torze gorzej. Kibice mówili, że z Kurmankiem coś nie tak, że w lidze szwedzkiej i angielskiej, gdzie jeździł aż do śmierci, dobrze sobie radzi, a w Zielonej Górze nie. Była presja.
Jeszcze w czwartek, w Dzień Matki, był w Szwecji. Telefonował do mnie, ale komórkę zostawiłam w domu. Zadzwonił do babci. Przekazała mi, że Rafał leci teraz do Anglii, że mnie całuje, a jak będzie wracał, to przywiezie prezent.
W sobotę miał przyjść. Nie przyszedł. W niedzielę przed południem poszłam do jego mieszkania. Była w nim tylko Monika, jego dziewczyna.
- Nie wrócił na noc - powiedziała. Mówię do niej: zadzwoń, może się odezwie ta "cholera.
Nie odbierał. Poszłyśmy do mojej siostry i wtedy Darek, ojczym Rafała, przychodzi z policjantem. Chcą, żebym usiadła. Nie chciałam. Co było potem, nie pamiętam.
Ojciec widział Rafała w hotelu Qubus, w pokoju, gdzie nasz syn odebrał sobie życie. Mnie odradzali pójście tam. Wzięłam leki uspokajające. Kiedy nazajutrz się obudziłam, nie wiedziałam, co się stało. Że mam iść na policję? Zeznawać? O co chodzi?
A niedawno Rafał zwierzał się, że marzy o Kenii. Że jak tylko wszystko się ułoży, to pojedziemy tam razem.
W domu mam jego zdjęcia i puchary. Ciągle wydaje mi się, że on żyje. Zaraz wróci, tylko pojechał na mecze do Szwecji i Anglii.

Powiedziała mama Rafała Kurmańskiego:(


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Pią 22:51, 02 Lut 2007    Temat postu:

Kilka danych statystycznych z 5-letniej kariery Rafała.

Rafał swój pierwszy występ odnotował 26.05.1999 r. w trakcie czwórmeczu
szkoleniowego w Rawiczu, a jego ostatnie zawody to mecz w brytyjskiej Elite League 27.05.br.
W ciągu tych 5 lat zaliczył 263 imprezy, z tego w kraju - 240.
Ogladać Go można było na 25 torach krajowych (z wyjątkiem Krosna - wszystkie pozostałe) oraz na 14 torach za granicą. Najczęściej, co oczywiste, pojawiał się w Zielonej Górze - 83 razy, w Lesznie - 19, Rawiczu - 16, Gnieźnie i Rybniku po 14, Gorzowie i Bydgoszczy po 10, Pile i Wrocławiu po 9. Za granicą 5-krotnie wystšpił w Hagfors, w Kumli - 3, w Swindon, Pardubicach i Eskilstunie po 2 razy.
Kurmanek brał udział w 92 meczach w lidze polskiej. Startował w 445 biegach, zdobywając 741 pkt oraz 88 bonusow. Daje to 9,011 pkt/mecz oraz 1,863 pkt/bieg. Najlepiej jeździło mu sie w Łodzi (2,500 pkt/bieg), Pile (2,313), Gnieźnie (2,286) i w Rzeszowie (2,167) a najgorzej szło mu w Tarnowie, gdzie uzyskał 0,929 pkt/bieg. W Zielonej Górze w 211 startach robił średnio 1,917 pkt/bieg.
Rafał wystąpił w 14 meczach szwedzkiej Elitenserien oraz w 3 meczach Elite
League.

KARIERA

Rafał Kurmański swoją przygodą z żużlem zaczął w wieku 12 lat na stadionie przy ulicy Wrocławskiej w Zielonej Górze. W roku 1995 Grabowskiego. Trenował z dużym zaangażowaniem. W dniu 11.06.1999 w Toruniu podczas egzaminu na licencję "Z" dołączył do grona uprawnionych do startów żużlowców. Przewodniczącym komisji egzaminującej był Włodzimierz Kowalski, trenerem konsultantem z zakresu techniki jazdy Jan Ząbik, psychologiem Henryk Szymczak.

Rafał zadebiutował w rozgrywkach o drużynowe mistrzostwo Polski startując w ZKŻ Polmos w dniu 27.06.1999 w meczu z Częstochową. Zdobył wtedy 1 punkt.

27.05.2001-dzien ten nie może być zaliczony przez Rafała do udanych. Kurmanek może tutaj mówić o wielkim pechu. W Peterborough w Ćwierćfinale IMŚJ Rafał Kurmański, który będąc jednym z faworytów, z powodu dwóch upadków i kontuzji nogi, połączonych z potłuczeniami zmuszony był wycofać się z dalszego udziału w zawodach.

30.06.2001 Rafał Kurmański wraz z Dawidem Kujawą i Sebastianem Smoterem wywalczyli na torze RKM-u drugie "złoto" w historii zielonogórskiego klubu. Rafał zdobył 14 punktów. Startował w sześciu biegach (3,3,2,2,2,2).

Kolejnym większym osiągnięciem Kurmanka jest wicemistrzostwo Europy juniorów do lat 19. 06.09.2001 roku W Pardubicach zdobył srebrny medal z wynikiem 13+3 (2,3,3,2,3).

Dnia 7.06.2002 w Pile odbył się finał MMPPK. Obrońcy tytułu z poprzedniego roku - żużlowcy ZKŻ-u quick-mix zajęli trzecie miejsce. Zdobyli wówczas 21 punktów, w tym Kurmanek wywalczył 17 (3,3,3,2,3,3,).

Dobre stary Rafała w 2002 roku zakończone zostały zwycięstwem w 50 Turnieju o Łańcuch Herbowy Miasta Ostrowa Wielkopolskiego. 20.10.2002 na torze w Ostrowie Kurmański w pięciu biegach zdobył 12 punktów ( 3, 2, 3 ,3, 1 ).

06.05.2003 Rafał rozpoczął swój mariaż z ligą szwedzką w barwach drużyny Valsarna Hagfors, zdobywając w meczu ze Smederna Eskilstuna 1 punkt (0,1,0,-).

Wspaniale występy Rafała w ekstraligowym zespole ZKŻ quick-mix w roku 2003 zostały nagrodzone dzika karta na Grand Prix w Chorzowie w dniu 17 maja. W pierwszym biegu eliminacyjnym Kurmanek przyjeżdża na trzeciej pozycji. Kolejny bieg okazał się pierwszym w karierze wygranym wyścigiem indywidualnych mistrzostw świata. Rafał przyjechał na metę przed S. Ułamkiem, B. Pedersenem i P. Karlssonem. Kolejny bieg nie został już powtórzony z takim samym efektem jak poprzedni i Rafał nie wszedł do czołowej szesnastki. W GP Kurmański uzyskał 3 punkty i zajął 19 miejsce.

15.09.2003 w Kumli Rafał wystartował ostatni raz w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów. Kurmanek zajął 7 pozycje. Mistrzem został Jarosław Hampel. Można mówić tutaj o kolejnym pechu Rafała, gdyż poważnie zachorował i jeździł bardzo osłabiony z wysoka gorączka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alusiek




Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sulechów

PostWysłany: Nie 14:36, 04 Lut 2007    Temat postu:

Oddajmy hołd temu wielkiemu Żużlowcowi!!
Co człowiek może ze sobą zrobić ;( Tyle ludzi go potrzebowało... [*][*]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaro_KK_Oriona




Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sulechow/Osk3m/2f Gim

PostWysłany: Śro 12:40, 28 Lut 2007    Temat postu:

[*]
Rafal Dlaczego !?
[*]
Jedziesz Zawsze Z Nami
[*]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prusek




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ZIELONA GÓRA

PostWysłany: Wto 19:05, 03 Kwi 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

BOGOWIE UMIERAJĄ MŁODO, A TY BYŁEŚ DLA NAS BOGIEM...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum klasy 1a Strona Główna -> Sport Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin